Dziś opowiem Ci historię pewnej sprawy.
Zgłosił się do mnie klient z Polski, który od lat sprzedaje swoje towary do Niemiec. Niestety trafiło mu się w ostatnich latach* również kilku niesolidnych kontrahentów.
Nie reagowali na wysyłane z Polski wezwania do zapłaty, więc możliwości poradzenia sobie z tymi sprawami poprzez działania z Polski wyczerpały się.
Przejrzałam dokumenty i ustaliliśmy, że wystąpię o nakazy zapłaty.
Jeden z dłużników zapłacił od razu po uzyskaniu przeze mnie nakazu zapłaty – całą kwotę, razem z odsetkami i kosztami (również moim honorarium).
Drugi dłużnik wniósł sprzeciw od nakazu zapłaty, więc skierowałam sprawę na drogę postępowania spornego.
Jako pełnomocnik drugiej strony zgłosiła się renomowana kancelaria, więc spodziewałam się spektakularnego fechtunku na wyszukane argumenty, tymczasem… przeciwnik szybciutko, jeszcze przed upływem terminu do złożenia odpowiedzi na pozew, zapłacił kwotę główną roszczenia i sprawa zakończyła się bez rozprawy.
W tej chwili czekam już tylko na postanowienie o przyznaniu nam kosztów.
Trzecia sprawa – o największą kwotę z tych trzech – na początku przebiegała gładko, bo nakaz zapłaty się uprawomocnił, dłużnik nie wniósł sprzeciwu, ale też nie zapłacił i nie skontaktował się z nami w żaden sposób.
Rozpoczęłam zatem postępowanie egzekucyjne – właściwy sąd szybko wydał postanowienie o zajęciu rachunku bankowego dłużnika.
Niestety, konto było puste… Bank odpisał nam, że nie ma na rachunku żadnych środków.
Zajęcie rachunku bankowego – puste konto
Wtedy padło pytanie od klienta – i co teraz?
To jest zawsze trudny moment, bo oczywiście cieszy mnie tytuł wykonawczy (wyrok lub nakaz zapłaty), ale prawdziwa satysfakcja pojawia się, jeśli klient rzeczywiście odzyskuje swoje pieniądze. Tu się na to na razie nie zapowiadało.
Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić na tę chwilę, ale po drugiej stronie po prostu nie było środków.
Przedstawiłam klientowi, jakie jeszcze mamy na ten moment prawne możliwości, ale wszystkie wiązały się z dalszymi kosztami i ryzykiem, więc doradziłam, żeby na razie poczekać.
Musisz wiedzieć, że zajęcie rachunku bankowego pozostaje w mocy, nawet jeśli na początku konto jest puste. Dopóki nie wycofasz zajęcia, bank będzie wiedział, że jego klient ma wierzyciela, który czeka na swoje pieniądze i jeśli na rachunku pojawią się środki, przekaże Ci je.
Któregoś dnia odebrałam telefon od niezbyt zadowolonego jegomościa, który bez ogródek spytał, czemu zajęłam jego rachunek bankowy…
Tak, chodziło o tę sprawę.
Okazało się, że dłużnik nie odbierał poczty, nie zauważył więc nakazu zapłaty, nie wiedział o jego uprawomocnieniu i o wszystkim dowiedział się dopiero na etapie egzekucji.
Zależało mu na odzyskaniu kontroli nad rachunkiem bankowym, więc zaczęliśmy negocjacje.
Niestety na początek druga strona zaproponowała tak niską wpłatę, że nie mogliśmy na to przystać. Wysłałam naszą propozycję i zapadła cisza.
Po dłuższym czasie przyszła odpowiedź, która była już bardziej po naszej myśli.
Jednocześnie przeczesałam wszystkie możliwe rejestry**, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o dłużniku, jego wspólnikach i ich ewentualnych innych interesach i możliwościach finansowych. Okazało się, że rzeczywiście wspólnik dłużnika działa także w innej branży, nie powiązanej z pierwotnym roszczeniem, nie sezonowej i niespecjalnie dotkniętej przez pandemię.
Wiedziałam więc, że możemy negocjować dalej.
Jednocześnie dłużnik bardzo się uaktywnił, dzwonił do mnie codziennie i napierał na jak najszybsze zakończenie sprawy. Ewidentnie zależało mu na czasie.
Przy którejś z rozmów wyszło szydło z worka – okazało się, że bank uznał, że klient, który ma zajęty przez wierzyciela rachunek bankowy, jest mniej wiarygodny i zaproponował mu dużo gorsze warunki finansowe dla transakcji związanej z inną z jego spółek.
Po mojej obietnicy, że po otrzymaniu przelewu w ramach naszych uzgodnień zwolnię od razu zajęcie rachunku bankowego, pieniądze dostaliśmy natychmiast.
Najlepszym argumentem okazał się zatem splot dwóch okoliczności: zajęcia rachunku bankowego i działania banku, który uznał swojego klienta z zajętym rachunkiem bankowym za potencjalnie problematycznego.
* uwaga na przedawnienie, pisałam o nim tutaj
** zajrzyj tutaj
Marta Fandrey
radca prawny
***
Przesyłki sądowe i dotrzymywanie terminów w niemieckim procesie cywilnym
Podczas niedawnego szkolenia (dla zainteresowanych – prezentacja ze szkolenia jest do pobrania tutaj) uświadomiłam sobie, że czasami niezwykle istotne są bardzo proste, żeby nie powiedzieć prozaiczne kwestie.
Taką kwestią jest na pewno komunikacja z sądem [Czytaj dalej…]
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }